Dwór w Rybnie
(tekst archiwalnego artykułu  z Ziemi Sochaczewskiej)

Mylna informacja podana do publicznej wiadomości prowokuje, oprócz konieczności sprostowania, także do chęci jej wiarygodnego rozwinięcia. „Ziemia Sochaczewska" w nr 47 x dnia 22.11.1992, zamieściła notatkę w dziale „Wiadomości z gminy", odnoszącą się do wsi Rybno. Do treści trafiła nieścisłość wymagająca korekty, gwoli dziejowej sprawiedliwości. Rzecz idzie o budynek dawnego dworu w Rybnie. Reporter napisał, że dwór został zniszczony „w czasie działań wojennych". Nie jest to prawdą. Dom przetrwał kataklizm II wojny światowej, był do jej końca zamieszkały przez właścicieli, ostatnio, rodzinę wywodzącą się z Wielkopolski, Rogala-Koczorowskich. Dzieląc dramat okupacji hitlerowskiej, dwór był azylem dla uciekinierów z Poznańskiego, uczestników ruchu oporu, doraźną kwaterę Wehrmachtu, przytuliskiem dla kilkudziesięciu wygnańców stolicy po Powstaniu Warszawskim, wreszcie miejscem stacjonowania oficerów Armii Czerwonej. Przytoczę tu ciekawostki. W połowie września r. 1939 stanął w Rybnie' przelotem por Dyzydery Chłapowski, prawnuk słynnego z czasów Powstania Listopadowego, generała, imiennika. Porucznik był dowódcą plutonu 55 pułku piechoty, wchodzącego w skład Armii Poznań i zjawił się w przededniu wielkiej bitwy nad Bzurą. W dworze panowało zamieszanie, planowano ucieczkę gdzieś na wschód. Oficer został nakarmiony, odsapnął, obejrzał piwnice dworu, które uznał za wspaniałe, odradził ucieczkę oceniwszy, że podziemia) pozwolą dobrze przetrwać atak niemiecki. Schron ten służył „ludziom z folwarku", chroniącym się doń na noc, kiedy boje w okolicy jeszcze nie umilkły. Pamiętają te wydarzenia starsi mieszkańcy Rybna. Opowiada się, jak to Niemcy po wejściu do majątku wystawili straż przed domem, wpuszczali Judzi do piwnic, ale rano, kiedy musieli oni udać się do „obrządków", wypuszczani byli dopiero na interwencję, dziedziców. Ten epizod wojenny właściciele Rybna przeżyli szczęśliwie. Stare .solidne mury nie ucierpiały, dom ocalał nieco zubożały, ale w stanie pełnej użytkowości. Kolejno dwór podzielił los tysięcy krewniaczych obiektów. W r. 1945 opustoszał po bezpardonowym wypędzeniu sędziwego małżeństwa właścicieli majątku, które spośród liczniejszych, wcześniej mieszkańców wytrwało do końca na „tonącym okręcie". Dom uległ rozgrabieniu, a następnie zmieniał lokatorów nie mających ani środków, ani motywacji do jego ratowania. Dewastacja trwała do połowy lat 60-tych, kiedy to podworską resztówkę - ruderę domu zdziczały park - przejęło Państwowe Muzeum Archeologiczne, odpowiadając niejako na apel M.Gliwy, „Kto kupi pałac" („Za i Przeciw", nr 43, 1962). Dwór został wzniesiony od fundamentów, stan zniszczenia okazał się bowiem tak wielki, że nie nic nadawało się do ratowania. Powstał zatem jako „imitacja" prawzoru, jak to ujął autor wspomnianej notatki reporterskiej. Fasadę odtworzono stylizując, wnętrza przebudowano, adaptując do nowych zadań. Dziś „stary" dwór wraz ze znacznie podratowanym, krajobrazowym parkiem otoczonym od frontu, efektownym, zrekonstruowanym murem, prezentuje się nieźle, stanowiąc przyjemny akcent tradycyjnej architektury krajobrazu polskiej wsi.
        Witold Bender

     

Powrót

   
     
     
Powrót na stronę główną